Sprawa zaiste wyjątkowa. Często zdarza się, że pomimo umowy, chęci i planów, coś krzyżuje młodej parze plany i nie udaje się w pierwotnie założonym terminie zrealizować zdjęć w plenerze.
Cóż wówczas robić? Można zrezygnować z niego wcale (co jest chyba najgorszym wyjściem), zrealizować po czasie, choćby nawet inną porą roku (rozwiązanie najczęstsze), ale można także odczekać rok, by choć przyroda wyglądała podobnie jak w dniu własnego święta.
Tak właśnie stało się tym razem. Wydaje mi się, że powstałe kadry są swoistą nagrodą, za roczne czekanie, planowanie i dbałość o samych siebie/o suknię/garnitur, by w zdrowiu doczekały pleneru 🙂
Dziękuję Moniko i Piotrze za ten świetny dzień. Do następnego!